- Wysoka Kopa (1126 m n.p.m.) czyli na najwyższym szczycie Gór Izerskich
- Wolarz (852 m n.p.m.) w Górach Bystrzyckich
- Narożnik i Skały Puchacza w Górach Stołowych
- Smród na Piekielnej Górze 😉
- Wolarz (852 m n.p.m. Góry Bystrzyckie)
- Wolarz na rozgrzewkę
- Odkrywamy Dolny Śląsk (cz.1)
- Odkrywamy Dolny Śląsk (cz.2)
- Przedświątecznie, polanicko …
- Odkrywamy Dolny Śląsk (cz. 3)
- Odkrywamy Dolny Śląsk (cz. 4) – Świdnica i okolice
- Zimowe szaleństwa w Górach Izerskich
- Odkrywamy Dolny Śląsk cz. 5
- Mroczne torfowiska pod Zieleńcem
- Listopadowa Kłodzka Góra
- Noworocznie na Dolnym Śląsku
Ostatnie kilka tygodni spędziliśmy na Dolnym Śląsku w różnych rodzinno-przyjacielskich konfiguracjach, albowiem los sprawił, że mamy niewielką miejscówkę w Świdnicy. Świdnicy, która leży u styku dwóch kotlin (Kłodzkiej i Jeleniogórskiej), a która jest bramą do Dolnego Śląska i która nas absolutnie urzekła 🙂 Między pracą nad samym mieszkaniem, znaleźliśmy chwilę czasu, by poeksplorowć niektóre zakątki tego wspaniałego regionu. A ten jest wyjątkowo piękny o tej porze roku. Kiedy na Mazowszu wiosna dopiero nieśmiało się rozkręca, tutaj już kwitną rzepaki, a górskie zbocza soczyście się zielenią. Wiosenne słońce, którego nam nie brakowało, dodatkowo zachęcało do wędrówek i zwiedzania.
Samo miasto mieliśmy okazję poznać bliżej już rok temu, kiedy to towarzyszyliśmy Młodemu w jego pierwszych poważnych zawodach kolarskich. Te się nota bene nie odbyły z powodu pogody i bardzo tragicznego wypadku, który ktoś przypłacił życiem. Niemniej Świdnicę zwiedziliśmy, a to co zobaczyliśmy bardzo nam się spodobało. Dlatego tym chętniej pokazaliśmy ją naszym bliskim. Nie byliśmy zaskoczeni, kiedy wszyscy razem i każdy z osobna przyznał, że miasteczko jest piękne i ma swój klimat. Historia miasta jest bogata i obfituje w różne zwroty. Nie bez znaczenia pozostaje fakt, że w granicach Polski znajduje się ona dopiero od 1945 roku, w związku z czym miasto architektonicznie nawiązuje do miast spod niemieckiej kreski architektonicznej. Brak zniszczeń podczas II wojny światowej sprawił, że funkcjonuje w Świdnicy drugi po Wrocławiu pod względem wielkości zabytkowy układ architektoniczny. I oczywiście, nasi „wyzwoliciele” Rosjanie dorzucili coś od siebie, typowe dla PRL blokowiska, ale na szczęście nikną one w gęstej zabytkowej zabudowie Starego Miasta.
Świdnica to też brama do Gór Sowich, najbardziej tajemniczych gór leżących w granicach Polski, dlatego nie mogło zabraknąć wędrówek po nich. Wielka Sowa została zdobyta dwukrotnie, podczas dwóch następujących po sobie weekendów, każde wejście odbyło się jednak innym szlakiem. Na Wielkiej Sowie byłam już pięć razy, ale to ostatnie wejście od Przełęczy Walimskiej przez Borsucze Wzgórza i Małą Sowę zdobyło moje serce. Szkoda tylko, że na szczycie nie było tak pusto jak tydzień wcześniej …
W drodze powrotnej można zahaczyć o Zagórze Śląskie, by zobaczyć spektakularną zaporę na Jeziorze Bystrzyckim, która funkcjonuje tu od 1917 roku i utrzymuje sztuczny zbiornika jeziora Bystrzyckiego. Wysoka na 44 metry, długa na 230, zbudowana z kamiennych bloków. Przykład solidnej budowli zbudowanej w oparciu o niemiecką myśl inżynieryjną.
Z kolei jeśli pojechać na północ od Świdnicy, po 16 km dojeżdża się pod Masyw Ślęży. Najpopularniejszym punktem startowym zdaje się być Przełęcz Tąpadła, skąd turyści wchodzą najczęściej szlakiem żółtym. Jest on szeroki i na tyle łagodny, że nawet dopiero co trenujące chodzenie dzieci świetnie sobie dają na nim radę. Ja i nasze suczydła też tak poszłyśmy, ale w drodze powrotnej wybrałyśmy szlak czerwono-czarny. Zejście, a w zasadzie zbieganie po kamieniach dół z dwoma psami, z czego jeden zachowywał się jakby wstąpił w nią diabeł, było nie lada wyzwaniem dla moich kostek. Cudem tylko uniknęłam kontuzji stawu skokowego 😉
Z moją małoletnią przyjaciółką odwiedziłyśmy też Góry Kamienne i ich najwyższy szczyt Waligórę. Ona skakała jak kozica na pionowym 150 m podejściu, ja, w obecnych okolicznościach zdrowotnych, człapałam się za nią. Dzięki bogu, Luma była jak podciąg pod górę, więc na szczyt dotarłyśmy z zbliżonym czasie. Na szczycie ktoś zostawił otwartego Opata, ale nie skusiłyśmy się! 😉
Najdalszy wyjazd zaliczyłyśmy z Mamą w Rudawy Janowickie, gdzie znajdują się kolorowe jeziorka, a tak naprawdę – stawy, leżące u podstawy Wielkiej Kopy. Tylko o tej porze roku udaje się zobaczyć je wszystkie, albowiem jeden z nich jest mocno sezonowy, a poza tym najbardziej oddalony, w związku z czym dociera nad niego niewielu. Większość zatrzymuje zachwyt jaki niewątpliwie powoduje Jezioro Błękitne. Stawy powstały w miejscu dawnych wyrobisk w dawnych niemieckich kopalniach, a ich kolory zależą od związków chemicznych, w które obfitują poszczególne wyrobiska. Kolor jeziorek jest umowny i zależy od słońca, ilości wody i pory roku. My miałyśmy to szczęście, że udało nam się dostrzec kolory, od których wzięły się nazwy stawów.
Dolny Śląsk obfituje również w cały system zamków, pałaców, twierdz, z których część to ruiny, ale część stoi w formie niemal nienaruszonej. Przez te trzy weekendy, które tu spędziliśmy, udało się dotrzeć do ruin zamku Radosno. Ten powstał w XIII wieku, a do dnia dzisiejszego zachowała się tylko cylindryczna wieża z malafiru, a w zasadzie jest 12 metrowa podstawa. Razem z terierami podjęłyśmy próbę zwiedzenia zamku Grodno, niemniej czterołape przyjaciółki sprawiły, że mogłyśmy zobaczyć tylko dziedziniec dolny. Tymczasem sam zamek Grodno, położony na Górze Chojna, ma ponad 700 lat historii do opowiedzenia, w tym historię pięknej Małgorzaty, która nie chciała wyjść za mąż za podstarzałego, ale bardzo zamożnego kandydata. Tak bardzo go nie chciała, że podczas narzeczeńskiego spaceru zepchnęła go ze skały. Widział to kochający tatuś, który skazał ją na śmierć głodową, a jej szkielet można podziwiać ponoć do dnia dzisiejszego. Wisienką na torcie był niedzielny spacer po ogrodach Zamku Książ, który leży zaledwie 18 km ze Świdnicy. Sam zamek jest niedostępny dla zwiedzających z psami, za to spacer po Książańskim Parku Krajobrazowym Aleją Hochbergów dostarczył nam wielu wrażeń. Następnym razem wrócimy tu z Fibakiem by zobaczyć jeszcze ruiny Starego Książa oraz wiele innych perełek tego wspaniałego regionu.