- Wysoka Kopa (1126 m n.p.m.) czyli na najwyższym szczycie Gór Izerskich
- Wolarz (852 m n.p.m.) w Górach Bystrzyckich
- Narożnik i Skały Puchacza w Górach Stołowych
- Smród na Piekielnej Górze 😉
- Wolarz (852 m n.p.m. Góry Bystrzyckie)
- Wolarz na rozgrzewkę
- Odkrywamy Dolny Śląsk (cz.1)
- Odkrywamy Dolny Śląsk (cz.2)
- Przedświątecznie, polanicko …
- Odkrywamy Dolny Śląsk (cz. 3)
- Odkrywamy Dolny Śląsk (cz. 4) – Świdnica i okolice
- Zimowe szaleństwa w Górach Izerskich
- Odkrywamy Dolny Śląsk cz. 5
- Mroczne torfowiska pod Zieleńcem
- Listopadowa Kłodzka Góra
- Noworocznie na Dolnym Śląsku
Zachęceni wczorajszą wizytą w Górach Stołowych, dziś planujemy wejście na Wolarz, najwyższy szczyt Gór Bystrzyckich, które to pasmo jednak nie zostało nigdy oficjalnie wyodrębnione z Sudetów.
Szlak czerwony, zaraz za Villa Malwa, wprowadza nas w las. Pogoda nam dopisuje, bo jest cieplej niż wczoraj. Psy biegają jak szalone, a radość emanuje z ich psich oczu. Chcemy spotęgować tę radość u Fifi, więc puszczamy ją ze smyczy. Pies poczuł wolność i z pełną prędkością pognał ku górze. Zniknął nam z oczu, a na nas padł strach. Nie reagowała na gwizdek, wołanie, swoje imię. Moja wyobraźnia jest bujna, więc już widziałam jak szukamy Fifi po lesie, z zastępami leśników. Serce biło szybko jak po dziesięciu espresso, z oczu lały się łzy, ale w końcu po 5 minutach zauważyliśmy znajomy kształt. Gwizdek i komenda „do mnie” zadziałały a uciekinierka Fifi jest już przy nas … uff! Dalej idziemy już z nią na smyczy. Szlak wiedzie cały czas przez las. Wiosny jednak nie widać jeszcze w dolnych partiach lasu, bo jest po prostu za sucho. Jedynie na czubkach drzew igły zaczęły się zazieleniać. Droga jest podzielona, kawałek po prostym, potem ostro pod górę. Takich wydolnościowych interwałów jest kilka.
Szczyt przychodzi niespodziewanie. Na drzewie, jakich wiele w okolicy, widnieje tabliczka Wolarz – 852 m n.p.m.. Kilka minut dalej szlak oferuje widok na Góry Stołowe. Jest pięknie. Jesteśmy teraz z dala od wszystkich problemów, odizolowania, ograniczenia wolności, zagrożenia zdrowia i życia. Taka namiastka normalności …
Ten ponad trzy godzinny spacer pozwolił nam złapać oddech i naładować baterie, które muszą starczyć na jakiś czas. Nie wiemy jak długo. Kończymy wyjazd pysznym obiadem, na który podano kaczkę i buraczki 🙂 Palce lizać!
Komentarze (1)
Łapcie powietrza jak najwięcej bo nie wiadomo kiedy znowu się wyrwiecie połaziorkować