- Wysoka Kopa (1126 m n.p.m.) czyli na najwyższym szczycie Gór Izerskich
- Wolarz (852 m n.p.m.) w Górach Bystrzyckich
- Narożnik i Skały Puchacza w Górach Stołowych
- Smród na Piekielnej Górze 😉
- Wolarz (852 m n.p.m. Góry Bystrzyckie)
- Wolarz na rozgrzewkę
- Odkrywamy Dolny Śląsk (cz.1)
- Odkrywamy Dolny Śląsk (cz.2)
- Przedświątecznie, polanicko …
- Odkrywamy Dolny Śląsk (cz. 3)
- Odkrywamy Dolny Śląsk (cz. 4) – Świdnica i okolice
- Zimowe szaleństwa w Górach Izerskich
- Odkrywamy Dolny Śląsk cz. 5
- Mroczne torfowiska pod Zieleńcem
- Listopadowa Kłodzka Góra
- Noworocznie na Dolnym Śląsku
Przyjechaliśmy do Polanicy mając przynajmniej kilka celów do zrealizowania. Dokończenie projektu Polanica Residence, kilkukrotne wyjście w góry oraz spędzenie Sylwestra i przywitanie Nowego Roku w gronie przyjaciół.
Razem z Młodym i Marcelem, w towarzystwie Michała i trzech psów udajemy się na spacer na Wolarz. Górka znana nam z poprzednich wejść, niemniej dla chłopców zaplanowałam coś ekstra. Podejście czarnym szlakiem 🙂
Rozbiegówka standardową trasą szlakiem czerwonym, który my zaczynamy zaraz za pensjonatem Malwa, na końcu Polanicy. Niesamowite jest to, jak w ciągu zaledwie dwóch tygodni zmienia się aura. Po śniegu ani śladu, po błocie na szczęście również.
Po delikatnym podejściu zamieniamy szlak czerwony na nieoznakowaną, ale doskonale widoczną i ugruntowaną drogę, która doprowadza nas do Księżówki, skąd idziemy już szeroką szosą szlakiem czarnym.
Spacerujemy sobie lekko pod górę, pieski biegają dookoła co i rusz wywąchując dziką zwierzynę, który to trop okropnie kusi, by się zapuścić w las. Zmienia się też pogoda. Z każdym krokiem w górę coraz więcej śniegu i lodu. Aż w końcu dochodzimy do niepozornej ścieżyny w lesie i zaczynamy podejście.
Czekają nas dwa odcinki o dość stromym nachyleniu, przez które wylewamy hektolitry potu. Marcel z Michałem podchodzą szybciej i odstawiają nas z Rafałem. Psy krążą góra-dół, sprawdzając jak radzą sobie oba zespoły podejściowe. My z Rafałem odliczamy sobie odcinki krokami, by dobrze gospodarować energią jak najbardziej efektywnie. Żałujemy, że nie założyliśmy na początku raczków, gdyż podejście mogło być dużo sprawniejsze i mniej obciążone ryzykiem ślizgu w dół.
W końcu jednak udaje nam się dojść do przełamania i widzimy zamarzających powoli Marcela i Michała. Dlatego na szczycie robimy tylko krótkie zdjęcie dokumentujące nasze wejście i ruszamy w dół, tym razem szlakiem czerwonym. Ten jednak za chwilę nam się urywa, przywalonym drzewami, które musiał powalić halny poprzedniej nocy. Nadrabiamy nieco drogi robiąc spore obejście, by móc przedostać się z powrotem na właściwą ścieżkę.
Trudności wkrótce za nami. Dalsza cześć trasy nie dostarcza nam już niespodzianek, w związku z czym w ciągu godziny spokojnie dochodzimy do auta.
W 2020 odwiedziliśmy Wolarz trzy razy i za każdym razem było to inne podejście. Pomijając fakt, że za każdym razem zmieniała się ekipa towarzysząca, to jednak góra oferuje wiele różnych możliwości dotarcia na szczyt, prezentuje się inaczej o różnych portach roku, a w związku z tym, jest niezwykłą atrakcją 🙂