This post is part of a series called Korsyka 2008
Show More Posts
Zebraliśmy się z kempingu ok. 10.30. Odcinek trasy do Lubljany jest najmniej przygotowany, albowiem nasza nawigacja nie obsługuje Słowenii, liczymy więc na mapy papierowe. W ostateczności liczymy również na możliwość porozumienia się ze Słoweńcami, którzy sa przecież Słowianami.
Z małymi przygodami jak brak benzyny, dodatkowa runda obwodnica miasta, słabe mapy czy wreszcie rozkopane drogi, dotarliśmy na kemping. Rewelacyjna infrastruktura, czyste sanitariaty, doskonałe zaplecze gastronomiczne. Naprawdę warte polecenia. Pokręciliśmy się po kempingu, ustaliliśmy plan zwiedzania na jutro, a także podjęliśmy decyzję o wyjeździe dobę wcześniej, wieczorem po zwiedzeniu miasta. Solidnie zmęczeni, zasnęliśmy wtuleni w siebie.