Obudziliśmy się ok. 09.00 rano, zjedliśmy śniadanie i po kąpieli wyruszyliśmy na zwiedzanie Pizy. Nie mieliśmy pojęcia, że centrum Pizy jest tak blisko naszego campingu. Szukaliśmy autobusu lub jakiegokolwiek środka transportu, a tymczasem wystarczyło przejść spacerkiem 10 minut.
Atrakcje Pizy naszym zdaniem ograniczają się do Campo dei Miracoli, czyli Katedry, Krzywej Weży i 3 innych pomniejszych zabytków. Wypiliśmy kawę w pobliskiej knajpce, zakupiliśmy kartki dla mojego taty w ilości sztuk 10 i wróciliśmy na camping. Uraczeni Becsem i ravioli, zgodnie z obowiązującą południową tradycją udaliśmy się na sjestę.
Po drzemce planowaliśmy zakupy na dalszą podróż, ale właśnie dzisiaj czekała na nas niespodzianka. Włosi mają jakieś swoje narodowe święto i wszystko, łącznie ze stacjami benzynowymi, jest zamknięte. Nie mając wyjścia, skonsumowaliśmy pasztet, popiliśmy winem i po partyjce w tysiąca poszliśmy spać. Wszak jutro wczesna pobudka.