- Bali, Bali …
- Przez Lombok na Flores
- Małe Wyspy Sundajskie Zachodnie
- Smoki z Komodo
- Wschód słońca z widokiem na Komodo
- Open Water Diving na Flores czyli świat w innym wymiarze
- Indonezja czyli 17 tys. powodów, by wrócić 🙂
Przybyliśmy na Flores z dwoma alternatywnymi scenariuszami. Jeden zakładał zwiedzanie wyspy, czyli pola ryżowe w kształcie pajęczej sieci, gorące źródła w Ruateng czy wschód słońca na wygasłym wulkanie Keli Mutu. Brzmi interesująco, ale to już było, dlatego też zdecydowaliśmy się na scenariusz numer dwa, czyli czterodniowy kurs nurkowy.
Przed wejściem na łódkę Wanua Adventures przesialiśmy internet w poszukiwaniu najlepszego centrum nurkowego. Wybraliśmy Dive Komodo. Poszliśmy tam jeszcze z naszymi bagażami, prosto z przystani, uzyskaliśmy informacje niezbędne do podjęcia decyzji, którą zresztą podjęliśmy na „tak” i przystąpiliśmy do wypełniania ankiety medycznej.
Jedna odpowiedz na „tak” spowodowała, że konieczna była po mojej stronie wizyta w szpitalu i uzyskanie specjalnego pozwolenia wystawionego przez lekarza.
Szpital na Flores jest doskonale przygotowany pod kątem nurkowym. Lekarze są wykwalifikowani w rozpoznanwaniu zagrożeń dyskwalifikujących z nurkowania czy leczeniu chorób dekompresyjnych, a nowoczesny sprzęt, jakim dysponują, daje poczucie, że trafi się w dobre ręce …jakby co. Doktor Chris przebadał mnie od stóp do głów, uznał, że membrany uszne są w 100% sprawne, a chora tarczyca jest na tyle ustabilizowana, że nie powinno być problemu. 2 godziny później oraz lżejsi o 400k rupii, wracamy do centrum, gdzie dopełniamy ostatnich formalności.
Kolejny dzień spędzamy na zdobywaniu wiedzy teoretycznej. To było koszmarne 9 godzin, 5 modułów i cała masa testów w trakcie i na końcu. Ale zdaliśmy na 90% co okazuje się w tych warunkach (inny język) bardzo dobrym rezultatem. Kompletnie wyczerpani, po kolacji i dwóch piwkach idziemy spać 🙂
Dzień drugi to ok. 4 godzinny kurs w płytkiej wodzie, do maksymalnie 3 m, podczas którego wykonujemy 5 nurkowań oraz całą masę ćwiczeń pod, jak i na powierzchni wody. Uzyskiwanie pływalności zerowej, zalewanie maski, zdejmowanie maski, oddychanie typu „free flow”, zamiana regulatora na rurkę do snorkelingu, kontrolowane wynurzanie, podawanie regulatora alternatywnego, symulowanie różnych problemów, które mogą się zdarzyć pod wodą. Wszystko po to by uniknąć potencjalnej paniki na głębokości. A panika pod wodą to kwestia sekund. Panika powoduje hiperwentylację, która może doprowadzić do niekontrolowanego wynurzenia i chorobę dekompresyjną. Więc podstawa to głębokie i spokojne oddychanie, bo ono gwarantuje przejrzystość umysłu i zdolność racjonalnego myślenia. Brzmi banalnie, ale niestety tylko tak brzmi …
Trzeciego dnia wypływamy łódką na głębokie wody. Pierwsze koty za płoty robimy w okolicy Siaba Besar. Tam, na głębokości 12 metrów, Phil – nasz instruktor – powtarza z nami dużą część ćwiczeń, które wykonywaliśmy dnia poprzedniego. Inne warunki ciśnieniowe oraz niemożność natychmiastowego wypłynięcia dodatkowo elektryzują. To pierwsze nurkowanie ujawniło mój problem związany z wyrównywaniem ciśnienia. Było to bolesne i bardzo powolne na głębokości 3-9 metrów, czyli tam gdzie zmiana ciśnienia jest największa. Anatomii nie przeskoczę, co najwyżej mogę mieć pretensje do rodziców za szczątkowe zatoki czołowe 🙂
Drugie nurkowanie w Mawan (znaczy Piękna Wyspa) jest zdecydowanie ciekawsze, gdyż większość ćwiczeń wykonaliśmy podczas pierwszego zejścia pod wodę, więc teraz możemy się skupić na obserwacji podwojonego świata. A to w Indonezji jest spektakularne. Olbrzymie manty, które pływały najdalej 3 metry od nas, dwumetrowe rekiny (white-tip i black-tip), płaszczki niebieskoplame, cała gama intensywnie kolorowych rybek, ukwiałów, korali. I tylko gdzie był Nemo? Podczas drugiego nurkowania mój problem z uszami się powiększył, do tego stopnia, że poszła mi krew z nosa i ucha, dlatego ustaliliśmy z Philem, że zrezygnuję z ostatniego nurkowania, nawet jeśli było nieobowiązkowe.
Stąd na Tatawa Besar (znaczy Wielka Miłość) nurkował tylko Łukasz. Po wyjściu przyznał, że było ciężko, albowiem nurkowali w wodzie, gdzie był dość silny prąd morski, a w takich warunkach to na ogół on rządzi gdzie płyniesz. Widzieli jednak przepiękne żółwie oraz podobno węża koralowego. Znów, każdy inny widzi węże tylko nie ja ;( Ja za to z pokładu łodzi widziałam manty oraz ławice ryb w kolorze Royal Blue, które wyskakiwały na powierzchnię wody.
Podczas nurkowań towarzyszyli nam Amy i James, których poznaliśmy na łódce z Lomboku na Flores, a z którymi potem mogliśmy się dzielić wrażeniami z tych krótkich spotkań ze światem pod wodą.
Ostatniego dnia, od którego zależy, czy uda się ukończyć kurs, jestem pełna obaw. Moje uszy są zalane, prawe lekko pobolewa, a noc nie przyniosła ulgi. Na łódkę wsiadam jakbym stawała na szafocie, ale ponieważ nie mam nic do stracenia, idę pod topór. Przywdziewam piankę, przygotowuję dla siebie sprzęt i kiedy jestem gotowa wskakuję do wody w Sebayur Kecil. Mamy do wykonania kilka ćwiczeń, ale zaczynamy od zejścia na 5m. Dziś robię to powoli, kiedy muszę idę w górę, gdzie łatwiej o wyrównanie ciśnienia. Zajmuje mi to dłużej, ale jest mniej bolesne niż wczoraj, co biorę za dobry prognostyk. Podobnie jak wczoraj, podczas tego nurkowania skupiamy się raczej na szlifowaniu umiejętności niż obserwacji otoczenia. Ogarnięcie sprzętu (komputer pokazujący czas i głębokość), SPG, które pokazuje ilość powietrza, kompas, dzięki któremu nawigujesz, do tego utrzymywanie pływalności zerowej i jeszcze takie nurkowanie, podczas którego nie dotykasz rafy. Dużo tego naraz …
Drugie nurkowanie tego dnia jest fenomenalne. Nazwa miejsca nurkowego Manta Point nie bierze się z niczego. Jest w nim ogrom mant, które przypływają tu na „stacje czyszczenia”, gdzie rybki usuwają z ich ciał pasożyty. Manty są ogromne, z reguły czarne od góry i białe od dołu, ale zdarzają się również manty ninja, która są całkiem czarne i prezentują się nadzwyczaj spektakularnie. Oprócz mant widzimy płaszczkę niebiesko-plamą, która gdy podrażniona, potrafi być niezwykle niebezpieczna i toksyczna. Był też ulubieniec Łukasza, czyli rekin rafowy białopłetwy. Miał około 2 metrów długości i bał się nas bardziej niż my jego. Gdy zbliżaliśmy się na odległość mniejsza niż 3 metry, zwyczajnie odpływał.
Ostatni punkt programu to nurkowanie typu Fun Dive, albowiem poprzednim zakończyliśmy kurs Open Water 🙂 Pengah Kecil to niepozorna wysepka, której zaledwie czubek wystaje ponad wodę, a pod powierzchnią wody rozciąga się cudowna rafa koralowa, której końca nie widać. Prądy okalające wyspę oraz jej stromizna bardzo utrudniały mi nurkowanie, ale dzięki pomocnej dłoni męża, który co i rusz pchał mnie za butle, dzięki czemu udało mi się przepłynąć najcięższe fragmenty. Bogactwo fauny i flory tego miejsca odurza. Phil powiedział, że jest to jego ulubiona rafa w Komodo National Park i nie dziwi mnie to. Nie ma tu dużych mant, rekinów czy innych gigantów, które zawsze robią wrażenie, ale intensywność podwodnego świata w tym miejscu nie pozostawia człowieka obojętnym. A …są tam też żółwie 🙂
Po powrocie do Labuan Bajo dokonujemy formalności czyli podpisujemy niezbędne dokumenty i odbieramy naszego Log Booka, w którym wpisujemy pierwsze nurkowania. Tym samym dostajemy licencję na … nurkowanie na wodach otwartych do 18 metrów:)
Porady praktyczne
Jeśli zaczynać przygodę z nurkowaniem to właśnie tutaj. Na Flores i w Komodo National Park. Według rankingów czwarte najpiękniejsze miejsce do nurkowania na świecie. W takim miejscu trudno nie zakochać się w nurkowaniu …
Centrum nurkowe
Labuan Bajo to w zasadzie jedno wielkie centrum nurkowe, wokół którego kręci się całe życie mieszkańców i ich biznes. W związku z tym, nie ma potrzeby rezerwowania niczego wcześniej, albowiem na miejscu znajdzie się kurs, który zacznie się dnia następnego lub nawet tego samego. Ceny są podobne, a diabeł jak zawsze tkwi w szczegółach. My, w naszym wyborze Dive Komodo, kierowaliśmy się opiniami i rekomendacjami innych i się nie zawiedliśmy. Profesjonalizm na bardzo wysokim poziomie, poczynając od kwestii organizacyjnych, przez instruktora, podejście do bezpieczeństwa i załogi, która dbała o nas i sprzęt w trakcie nurkowań.
OWD czyli Open Water Diving
To wrota do nurkowania. Pierwszy, podstawowy kurs, który uprawnia do samodzielnego (czyli z drugim licencjonowanym nurkiem) nurkowania na wodach otwartych do głębokości 18 metrów, nawet jeśli podczas nurkowań kursowych schodzi się niżej. Wszak prądu się nie pokona 🙂 Kupa teorii, stresujące testy zwłaszcza jeśli nie w ojczystym języku, ćwiczenia w basenie lub morzu do głębokości 3 metrów oraz 4 głębokie nurkowania.
Koszty
Koszt kursu to 410 USD. Cena kursu uwzględnia absolutnie wszystko: instruktora, sprzęt, łódkę, wyżywienie w formie lunchu i niezliczonych przekąsek, obsługę.
Do tego dochodzą koszty związane ze wstępem do parku narodowego Komodo czyli 20 USD za dzień, oraz – opcjonalnie – dodatkowe nurkowanie 25 USD.
Kwestie zdrowotne
Doświadczyłam na własnej skórze, że w kontekście zdrowia nikt tu nie idzie na kompromis. Tylko tabletka na ból głowy zwalnia z konieczności uzyskania zaświadczenia lekarskiego, gdyż każde inne przewlekłe schorzenie musi być skonsultowane z lekarzem. Obciążeniem może być również niefortunna anatomia, która utrudnia wyrównywanie ciśnienia. Zwłaszcza dla początkujących, schodzenie pod wodę na odcinku 3-8 metrów może być zarówno stresujące jak i bolesne.
Poniżej link do naszych filmów z dwóch dni nurkowania
Komentarze (1)
GEBA sie cieszy jak to ogladam!!! https://media3.giphy.com/media/vbxk7KdIbJuDe/giphy-downsized-medium.gif