Podczas tego wyjazdu zorza polarna nie objawiła nam swego oblicza, jeśli nie liczyć tych cienkich rozbłysków w wigilię sylwestra. Zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że trzeba mieć szczęście jeśli chodzi o przejrzystość nieba, być w miejscu o odpowiednim Kp i w miejscu, gdzie tę zorzę będzie można dobrze sfotografować. O umiejętności ustawienia aparatu nie wspominam, bo w ostateczności mieliśmy Marcina 🙂 Biorąc pod uwagę ogrom czynników obiektywnych, na które nie mieliśmy żadnego wpływu, nasze rozczarowanie nie powinno być takie dominujące. A jednak jest! Przecież miał to być Sylwester z Zorzą. Przecież 25 grudnia w Trondheim obłędna zorza rozświetlała domki w dzielnicy Bakklandet. Pogoda jednak nie okazała się być łaskawa i musimy to przyjąć z pokorą. Ważne, że udało nam się spędzić kilka dni w gronie ludzi, z którymi zawsze jest o czym porozmawiać, pośmiać się i powygłupiać!
Tymczasem czeka nas podróż powrotna. Lot do Oslo o 7.25, bardzo krótki transfer w Oslo i o 11.19 wylądowaliśmy na płycie lotniska Chopina. Bagaże, auto, zakupy i z przyjemnością meldujemy się w naszym domu. Norwegio, jeszcze kiedyś powrócimy!
Co, gdzie i za ile? Jeśli Cię to interesuje to zapraszamy do podsumowania naszego wyjazdu, gdzie zawarliśmy nie tylko ceny ale również kilka porad praktycznych 😉