Marzyło mi się dziś jeszcze wejście na sam Zawrat, ale brakowało chętnych. Łukasza bolało kolano, Mike i Lucy mieli w nogach 11 godzin spaceru po Orlej Perci wczoraj, a i sam Zawrat widzieli. A zatem musi poczekać do następnego razu. W górach najpiękniejsze jest to, że są i że za mojego życia nie znikną.
Śniadanie, pakowanie i wracamy do Kuźnic. Wybieramy szlak Doliną Jaworzynki, który odchodzi z Przełęczy między Kopami. Jest bardziej stromy niż Boczaniem, ale ma przyjaźniejsze podłoże, a na koniec wiedzie urokliwą dolinką. Półtorej godziny później meldujemy się w Kuźnicach, a chwilę potem na parkingu, gdzie z ulgą zdejmujemy zbyt ciężkie już buty trekkingowe. Ok. południa opuszczamy przeludnione Zakopane, nie decydując się nawet na oscypki leżące w pełnym słońcu, i odjeżdżamy w kierunku Warszawy.