Mimo względnego zmęczenia noc nie należała do najlepszych. Księżyc w pełni oraz własny mąż dokonały dzieła zniszczenia. A jednak wstałam z ochotą, albowiem tego dnia na audiencji miała przyjąć nas ona. Królowa Karkonoszy. Śnieżka. I nie powiem, trzeba się trochę namęczyć, by stanąć u jej stóp, i to bynajmniej nie sam na sam.
Podejście na Svorovą Horę było nam znane, w związku z czym nie nastręczyło trudności. Może tylko temperatura była niższa niż wczoraj, więc bardziej szczypały policzki.
Dalej zejście w kierunku podejścia na Czarną Kopę. To fragment łagodnie pnący się w górę, a dodatkowo dający okazję do podziwiania pięknego krajobrazu ze Śnieżką i Łomnickim Kotłem. Na koniec podejście na Śnieżkę. Nie powiem, mogło stanowić ono wyzwanie dla Młodego. Krótko, ale dość stromo. Na ostatnich metrach Młody niemal słaniał się na nogach, odzyskał jednak wigor na samym szczycie 🙂
Stacja meteorologiczna na szczycie Śnieżki była całkowicie pokryta grubą warstwą lodu i śniegu, co sprawiło, że wyglądała jak zamek Disneyowskiej Elzy z Krainy Lodu.
Dookoła oczywiście tłum, który jeszcze gęstniał od podejścia po polskiej stronie. A tłum jak to tłum, różnorodny i różnorodnie ubrany. Od adidasków o gładkiej podeszwie po full profesjonalne obuwie wzmocnione specjalistycznymi rakami.
Zejście strome i śliskie, ale dość sprawnie zamieniliśmy rakiety na raczki, więc nie nastręczyło nam żadnych trudności. Problemem jednak zaczął być lewy but Rafała. Obtarty paluch na skutek źle założonej skarpetki oraz zbyt ciasny już but powodowało, że nawet marsz po płaskim stawał się dla niego uciążliwy i bolesny.
Zbawieniem okazała się kolejka, którą w 10 min pokonaliśmy dystans około 700 metrów przewyższenia, dojeżdżając do dolnej stacji wyciągu. Taksówką do Wilczego Wodospadu, gdzie zamieniamy goreteksy na kurtki puchowe a buty trekkingowe na adidaski, konsumujemy pyszny obiad, wsiadamy do auta i oddalamy się najpierw w kierunku Łodzi, a potem Natolina.
Klątwa Karkonoszy przełamana. Trzeci raz tam byłam i pierwszy kiedy nic sobie nie uszkodziłam. I powiem więcej, zakochałam się w nich 🙂
Komentarze (1)
Jak dobrze Was mieć ! :)). Bez żadnego wysiłku byłam na Śnieżce w cudownej scenerii