Pierwszy grudniowy weekend spędziliśmy w norweskiej stolicy. Oslo było na naszej liście już od jakiegoś czasu, łącznie z tym, że rok temu mieliśmy kupione bilety, ale zamiast do samolotu trafiliśmy do łóżek powaleni koronawirusem.
Dogodne połączenie lotnicze sprawiło, że o 19 lądujemy na Gardermoen, a dzięki jeszcze dogodniejszemu połączeniu kolejowemu, o 19.30 jesteśmy w hotelu. Strzałem w dziesiątkę był hotel w samym centrum, albowiem wszystkie zaplanowane atrakcje są w pieszym zasięgu. A plan na Oslo był prosty. Przejść miasto wzdłuż i wszerz, odwiedzając również miejsca, w których regularnie bywał Harry Hole, (postać z serii kryminałów Jo Nesbø), jak Frogners Park, Karl Johans gate czy Restauracja Schroeder.
Spacer Karl Johans gate daje okazję do podziwiania głównych atrakcji architektonicznych.
Zaczynamy od Jernbanetorget, placu, przy którym znajduje się Dworzec Centralny oraz słynna rzeźba tygrysa, którego wszyscy drapią za uchem. Idąc mijamy liczne sklepy przyciągające turystów na świąteczne promocje i norweskie pamiątki, budynek Parlamentu, Teatr Narodowy, Biblioteka Narodowa.
Zatrzymujemy się na dłużej w Julemarked. To taka zimowa kraina, gdzie co roku dzieci jeżdżą na łyżwach lub wsiadają w wagoniki Oslo Eye, dorośli piją glogga i jedzą 'pølse med brød’ u nas zwane hot dogami, a potem wszyscy spotykają się pod gadającymi głowami reniferów opowiadających bożonarodzeniowe historie.
Od świątecznego jarmarku niedaleko już do Pałacu Królewskiego. Prosta droga pnie się pod górę, na wzgórze Bellevuehøyden, gdzie wejścia do oficjalnej rezydencji norweskiego króla Haralda V i jego rodziny strzeże konny pomnik Karola III Jana. Zero policyjnych kordonów strzegących bezpieczeństwa, zero kilkumetrowych ogrodzeń czy betonowych murów, zaledwie kilku reprezentacyjnych wartowników. Zresztą, podobnie jest przed budynkiem parlamentu. To sprzyja, a jakże, integracji rządzących ze społeczeństwem.
Obchodzimy pałac, by dzielnicą ambasad dojść do Frogner Parku, oddalonego od centrum ok. 2,5 km. To największy park norweskiej stolicy, pokrywający swoim obszarem 45 hektarów. W parku znajduje się instalacja Gustava Vigelanda, na którą w sumie składa się 212 pomników z brązu lub granitu. Część z nich ustawiona jest wzdłuż mostu biegnącego ku centralnej części instalacji – Monolitu. Ponad 17 metrowa, walcowata kolumna ozdobiona jest rzeźbami 121 nagich ciał kobiet i mężczyzn, wśród których znajdować się ma sam Gustav Vigeland. Miejsce to stanowi oczywisty punkt spotkań, czy to turystów z zabytkami miasta, czy to przyjaciół czy czy wreszcie uprawiających sport z zieloną przestrzenią. To też miejsce, gdzie rozgrywa się jedna z pierwszych scen, jedynego jak do tej pory filmu na podstawie książki Jo Nesbø – „Pierwszy śnieg”. Na końcu parku (lub na początku, zależy z której strony patrzeć) znajduje się również Muzeum Vigelanda.
Po powrocie do centrum wbijamy się w tętniącą życiem dzielnicę Aker Brygge. Do 1982 roku dzielnica miała charakter industrialny skupiony wokół branży morskiej. Po tym czasie zaczęła przechodzić przemianę stając się dzisiaj najdroższymi pięcioma hekatarmi w Oslo. Główny trakt pieszych biegnie wzdłuż molo, gdzie liczne restauracje serwują popisowe dania kuchni skandynawskiej … i francuskiej, choć można znaleźć również porządnego hamburgera 🙂 Częścią Aker Brygge jest Wyspa Złodziei (Tjuvholmen), będąca sztucznym tworem, dawniej miejsce, gdzie skupiał się norweski półświatek, dziś luksusowa dzielnica mieszkaniowo-handlowa, choć nie brakuje tu również obiektów kulturalnych jak Centrum Pokojowej Nagrody Nobla czy muzeum sztuki nowoczesnej im. Astrupa Fearnleya.
No i niedaleko stamtąd do twierdzy Akerhus, do której dochodzi się mijając okazały budynek Ratusza (Radhus), w którym co roku 10 grudnia odbywa się ceremonia wręczania Pokojowej Nagrody Nobla. Akerhus to zbudowany w XIII wieku obiekt militarny który nigdy nie został zdobyty przez jakiegokolwiek wroga, jeśli nie liczyć przekazania kapitulacyjnego w trakcie oblężenia przez Niemców podczas II wojny światowej. Zresztą, w trakcie II wojny było tu więzienie, w którym stracono Quislinga, norweskiego premiera, który zasłynął kolaboracją z Niemcami. Dzisiaj w twierdzy znajduje się mauzoleum rodziny królewskiej oraz liczne muzea o charakterze militarnym. Strategiczne położenie na wzniesieniu oferuje natomiast wspaniały widok na Oslofjoren oraz dzielnicę Aker Brygge.
Z Akerhus dochodzimy do dzielnicy Bjørvika położonej również nad Oslofjorden. To tutaj znajduje się nagrodzony przez Unię Europejską budynek Opery, który – prawdopodobnie nieprzypadkowo – przypomina wystającą z morza 16-metrową górę lodową, z rekordami wielkości na swoim koncie. Największy budynek powstały w Norwegii od 700 lat, największa atrakcja turystyczna Oslo, najbardziej rozpoznawalny budynek w Norwegii, coś jeszcze trzeba? Spacer deptakiem z włoskiego marmuru, który rozciągnięty jest również ponad dach opery pozostawia w spacerujących wrażenie bycia na dachu miasta. W tylnej części opery stworzono przestrzenie administracyjne i pracownie, które – przez wielke, niczym nie przesłonięte okna – oferują wgląd na znajdującą się tam kolekcję kostiumów i dodatków.
Z Opery tylko rzut beretem do nowego budynku, w którym mieści się Muzeum Muncha. Obiekt otwarto w październiku 2021 roku, czyli jakieś półtora roku później niż oryginalnie planowano. Plany pokrzyżowała pandemia. To już druga epidemia, która miała wywrzeć wpływ na Muncha. Część jego obrazów powstała bowiem w czasach, gdy na świecie szalała „hiszpanka”, a lęk przed nią można znaleźć w wyrazach twarzy postaci malowanych przez tego artystę. Swoje specjalne miejsce mają w muzeum dwa obrazy – „Krzyk”, który powstał w czterech odsłonach (w muzeum naprzemiennie pokazywane są trzy wersje, w tym jedna skradziona w 2004 roku i odzyskana 2 lata później) oraz „Research” – 50 mkw płótna przedstawiającego matkę z dziećmi bawiącymi się na plaży, które trzeba było przetransportować do budynku muzeum przed zamknięciem fasady.
Sama architektura budynku budzi sporo kontrowersji. Uroda lub brzydota budynku była szeroko komentowana na całym świecie, a więc jedno jest pewne – muzeum przyciąga uwagę i mówi się o nim dużo. Za budynkiem znajduje się wysoka na 9 m i ważąca kilka ton rzeźba „”Matka”, która ma nawiązywać do matki samego malarza. Pokryta brązem, dobrze widoczna z promenady i morza, gigantyczna statua – klęcząca i naga, kierowana ku wodzie – ma opiekować się dorobkiem malarza w nowym domu. Rzeźba w zamyśle autorów ma być nową ikoną Oslo, powstałą na wzór kopenhaskiej Syrenki i statui gniewnego chłopca w Frogner Park. Przypuszczalnie stanie się to jednak dopiero, gdy zostanie ukończona budowa dzielnicy Sørenga i interesujące dla pieszych połączenie jej z centrum miasta.
1,5 km dalej za muzeum wznosi się wzgórze Ekeberg. To również wypromował Munch, który inspirował się panoramą ze wzgórza, gdy malował swoje dzieła. Ekeberg pojawia się również w powieściach Jo Nesbø, a także jest miejscem śmierci trolla, głównego bohatera najnowszej norweskiej produkcji filmowej „Troll”. Ten ostatni jest niesamowicie promowany, albowiem scenografie porozrzucane były po całym Oslo, a furgonetka z czaszką trolla jeżdżąca po mieście, naprawdę czyniła z przechodniów faktycznych świadków scen z filmu. Na wzgórzu znajduje się również Park Rzeźb, którego motywem przewodnim jest kobieta. A ponadto, to doskonałe miejsce na spacery, zwłaszcza wieczorem, bo zachody słońca są tu – podobno – magiczne. No nic, może następnym razem 🙂
Oslo nas absolutnie urzekło. Ze wszystkich skandynawskich stolic, które odwiedziliśmy (poza Helsinkami) to właśnie ono wzbudziło w nas poczucie, że kiedyś moglibyśmy tu zamieszkać. Prosta skandynawska zabudowa, w której wszystko potrafi być inne, a jednocześnie takie spójne. Miasto jest kompaktowe, otwarte, przyjazne. Nie ma tak bogatej historii jak Rzym czy Ateny, nie jest tak fotogeniczne jak Londyn czy Lizbona czy wreszcie nie jest klasyczną pięknością jak Kopenhaga czy Wiedeń, wszak jest wiele ładniejszych miast na świecie, bardziej nośnych PR-owo, ale to tutaj poczuliśmy się dobrze. A zatem, jak to mówią Norwegowie – vi skal komme tilbake her! (We shall be back!)