Po wyprawie na Grenlandię, która była czasem dla duszy, przyszedł czas na wakacje dla serca, czyli spokojny kamperowy wypad po polskim wybrzeżu razem z naszymi ukochanymi terierkami.
Naszą przygodę nad Bałtykiem zaczynamy od Międzyzdrojów i Wolińskiego Parku Narodowego, gdzie spedzamy 2 dni. To tutaj natura, historia i morski klimat zdają się splatać się w jedno.
Jeziorko Turkusowe
Pierwszy przystanek – bajkowe Jeziorko Turkusowe. Woda naprawdę ma turkusowy kolor będący efektem białego kredowego dna. Przed II WŚ była tu kopalnia kredy, która po “odbiciu” terenów przez ruskich, uległa zdemontowaniu i teren został stopniowo wypełniony przez wody podskórne.
Bunkier V3
W czasie II wojny światowej w Zalesiu na Wyspie Wolin Niemcy utworzyli poligon artyleryjski. Stanęły tam trzy doświadczalne działa o długości luf 60, 80 i 130 metrów. Testowe pociski hipersoniczne spadały daleko w morze, za Kołobrzeg. Były to próby związane z projektem działa V3 – tzw. „stonogi Hitlera”. Docelowo we Francji planowano budowę kompleksu 50 takich dział, które miały ostrzeliwać Londyn pociskami co 15 minut. Gdyby projekt został ukończony, Wielka Brytania mogła mieć poważne problemy obronne. Podobno Niemcom zbrakło 3 miesięcy do finalizacji projektu. A przewodnik muzeum rozbił system. Pasja z jaką opowiada historię, dynamika i tempo opowieści, budowanie napięcia, to wszystko sprawia, że słucha się tego człowieka z absolutnym zainteresowaniem.
Woliński Park Narodowy
Kolejnego dnia wyciągnęliśmy nasze rowery z myślą, by główne punkty na mapie Wolińskiego Parku Narodowego przejechać na rowerze. Raz, że Dziubelki mają zakaz wstępu do parku, dwa, że kamperem słabo by nam się parkowało na tych małych, leśnych parkingach. Rowery były zatem strzałem w dziesiątkę.
Zaczęliśmy od Pokazowej Zagrody Żubrów. Nazwa myląca, bo sugeruje tylko żubry, tymczasem miejsce jest de facto schronieniem dla uratowanych zwierząt: wilków szarych (wilczyca miała na imię Freja), orłów bielików, jelenia szlachetnego, wydry czy w końcu żubrów. Myślę, że zamysłem były żubry, ale to miejsce przygarnia każde potrzebujące zwierzę, które samodzielnie nie byłoby w stanie funkcjonować na wolności.
Gosań – to najwyższy klif polskiego Bałtyku – widok rozciągający się daleko na morze z. 93 m n.p.m. daje poczucie wolności i przestrzeni. Zdecydowanie warto się tam wdrapać – trudno nazwać jazdą wnoszenie rowerów po schodach. Na szczycie stoi wieża obserwacyjno-radiolokacyjna będąca częścią systemu obrony Pomorza, a przy dobrej widoczności ponoć widać również wrak niemieckiego statku z betonowym kadłubem – Karl Finsterwalder – zatopionego w 1945 roku. Szukaliśmy go, ale na darmo.
Kawcza Góra
Trochę lżej było na Kawczej Górze, bo schody, po których wnosiliśmy rowery, były krótsze. Miejsce słynie z 287 drewnianych schodów, którymi z poziomu morza wchodzi się na szczyt oraz całkiem imponującej panoramy na polskie i niemieckie kurorty bałtyckie.
17 Bateria Artylerii Stałej
Kolejną historyczną atrakcją WPN są betonowe bunkry z wieżą obserwacyjną i dawnymi stanowiskami artyleryjskimi. Kompleks znajduje się na Białej Górze, w lesie tuż przy skarpie, dzięki czemu obiekty można ponoć dostrzec nawet z plaży. Prowadzi do niego czarny szlak turystyczny przez Kawczą Górę, na którym nie ma schodów, po których targa się rowery. Budowę tego miejsca rozpoczęto w 1949 roku, już po zakończeniu II wojny światowej, a zakończono dopiero w 1960. Bateria artylerii stałej służyła polskiemu wojsku aż do 2003 roku, co sprawia, że historia obiektu jest całkiem współczesna.
Międzyzdroje i Aleja Gwiazd
No i oczywiście same Międzyzdroje – klasyka gatunku. Przejażdżka po deptaku, wizyta na molo i obowiązkowa wizyta w Alei Gwiazd.
Plaża i chillout z psami
A dzień zakończyliśmy tak, jak lubimy najbardziej – spacerem z psami po plaży. Względnie pusta przestrzeń, albowiem poszliśmy do ostatniego wyjścia przed plażą nudystów (co nie uchroniło nas od widoku nagich niemieckich plażowiczów), trochę biegania po piasku i ten błogi stan, gdy nic nie trzeba. To właśnie te momenty są dla nas największą wartością podróży.
Podsumowanie
Kemping Stilo spełnił nasze oczekiwania na czwórkę. Brakuje dobrej knajpy (tu pewnie stawiają na wyżywienie turnusów z ograniczonym menu) oraz organizacji parceli dla kamperów. To w pełni sezonu może stanowić kłopot. Lokalizacja doskonała. 200 m do plaży, a Promenada Aquamarina to wspaniały szlak do spacerów z psami. Plaże szerokie i czyste, i tylko beach bary psują nieco perspektywę. Ale to w końcu Międzyzdroje, gdzie za chińskiego boga nie chcielibyśmy być w sezonie…






