- Teneryfa na zakrętach
- Teide. Wulkaniczne piękno Teneryfy
- Północne zakamarki Teneryfy
- Teneryfa w kilka dni – wulkan, zakręty i smak Kanarów
Niedawno wróciłyśmy z kilkudniowej babskiej wyprawy na Teneryfę – największą z Wysp Kanaryjskich – i nie możemy się oprzeć wrażeniu, że to miejsce to prawdziwy mikrokosmos. Przez kilka dni doświadczyłyśmy niemal wszystkiego: od surowego piękna wulkanicznych krajobrazów, przez górskie serpentyny, aż po bardzo leniwe wieczory przy lokalnym winie i tapas.
Teide – dach Hiszpanii i obowiązkowy punkt programu
Bez dwóch zdań – wejście (w naszym wypadku to raczej wjazd + wejście) na wulkan Teide to największa atrakcja Teneryfy i kluczowy punkt naszej wycieczki. To najwyższy szczyt Hiszpanii, mierzący 3715 m n.p.m., i choć można się tam dostać kolejką linową Teleferico, to aby wejść na sam szczyt, potrzebne jest specjalne pozwolenie, o które trzeba się ubiegać nawet kilka miesięcy wcześniej. Oczywiście, bez pozwolenia jest kilka opcji spacerowych na wysokości ok. 3,500 m, a jeśli się zorganizuje przewodnika, to na szczyt też się wejdzie. Widoki z góry – kosmiczne. Czuć, że jesteśmy w sercu dawnego wulkanu. Powietrze rzadkie i nie należy go lekceważyć, krajobraz surowy, niemal księżycowy. Wrażenie niezapomniane, zwłaszcza jeśli trafi się na tak wspaniałą pogodę jaką miałyśmy my.
Górskie drogi – serpentyny i samochodowe rozterki
Jeśli planujecie objechać wyspę autem, przygotujcie się na sporo zakrętów. Zwłaszcza w północnej i centralnej części Teneryfy drogi prowadzą przez strome zbocza i wymagają naprawdę sporo skupienia i stabilnej ręki … Asi 🙂 Nasza rada? Lepiej mały samochód z mocniejszym silnikiem niż duży, ale słaby. Na tych trasach liczy się moment obrotowy, a nie przestrzeń w bagażniku. 🙂
Kuchnia Kanarów – prostota, która uzależnia
Jedzenie na Teneryfie totalnie nas zachwyciło. Kuchnia jest prosta (czyli dla mnie idealna), ale pełna smaku i aromatu:
-
Almogrote – kremowy serowy dip z La Gomery, lekko pikantny, idealny z ciepłym chlebem.
-
Patatas bravas i papas arrugadas z mojo rojo i mojo verde – ziemniaki w różnych wersjach, z dwoma rodzajami sosu: jeden pikantny, drugi ziołowy.
-
Pimientos de Padrón – zielone papryczki, z których co dziesiąta „wypala” jak ogień.
Do tego świetne, lokalne wino i kawa barraquito na deser. Serio, można by jeść bez końca, co w moim przypadku wcale nie jest takie oczywiste 🙂
Plaże? Bywało lepiej…
Plaże na Teneryfie to trochę temat rzeka. Są, ale nie powalają. Nie przeszkadzał ciemny, wulkaniczny piasek, który niekiedy był tak delikatny jak atłas, ale kamienie, trudny dostęp czy plaża jednego kadru już tak. Według nas najlepiej wypadła Las Teresitas na północnym wschodzie, z piaskiem z Sahary, natomiast nie wyobrażam sobie siebie tutaj w sezonie! Ale nie ma co oczekiwać karaibskich rajów. Za to rekompensuje to ocean – dziki, żywiołowy i piękny.
Pogoda jak pudełko czekoladek
W ciągu jednej doby można było przeżyć cztery pory roku – dosłownie. Rano słońce, potem deszcz, mgła w górach, a wieczorem wiatr. Trzeba być gotowym na wszystko, zarówno mentalnie jak i ubraniowo. Takim specyficznym miejscem, gdzie pogoda nas zaskoczyła, był Anaga National Park, który charakteryzuje się unikatowym mikroklimatem. Ze względu na swoje położenie i ukształtowanie terenu, pogoda w Anaga bywa kapryśna i zmienna. Gdy wyjeżdżałyśmy z hotelu, prognozy dla Teneryfy były bardzo korzystne, wjeżdżając do Anaga napotkałyśmy nagłe zmiany warunków atmosferycznych, i nie było już tak przyjemnie.
Infrastruktura turystyczna – wszystko dla ludzi
Teneryfa żyje z turystyki, i to widać na każdym kroku. Świetna organizacja parków narodowych, jasne oznaczenia szlaków, mnóstwo punktów informacji turystycznej, dobrze rozwinięta baza noclegowa i wypożyczalnie samochodów w każdym zakątku wyspy. Nie wiem, czy można jechać w ciemno, bo nasz hotel Kora Nivaria Beach rezerwowałyśmy kilka miesięcy przed, niemniej rozmaitych opcji noclegowych wydawało się bardzo dużo.
Czy pojechałabym raz jeszcze na Teneryfę?
Odpowiedź jest złożona. Jeśli miałabym jechać na typowe wakacje all inclusive do hotelu, zdecydowanie nie, natomiast gdybym miała jechać w góry czy na rower po Parku Narodowym Teide, to choćby jutro 🙂