Ostatni dzień w Islandii spędziłyśmy szwendając się uliczkami Reykjaviku, ale głównym punktem programu była wyprawa na morskie ssaki. Bardzo liczyłam na orki, które ponoć zimową porą można spotkać w zatokach wzdłuż zachodnich wybrzeży, ale liczyłam się z tym, że mogę nie mieć szczęścia za pierwszym razem. Ale po kolei …
Wyprawa na wieloryby
Nasze morskie przygody zaczęły się w porcie Reykjaviku. Już od samego rana byłyśmy podekscytowane, gotowe na spotkanie z gigantami oceanu. Pogoda była idealna, choć morze było lekko niespokojne, a powietrze rześkie i orzeźwiające. powietrze. Na pokładzie Andrew wypłynęłyśmy w kierunku Zatoki Faxaflói, gdzie często pojawiają się wieloryby.
Po krótkim czasie oczekiwania dostrzegłyśmy w oddali pierwszy znak – wynurzający się grzbiet. Humbak! W grupie zapanował entuzjazm, słychać było odgłosy uwalnianych spustów migawek, w większości w rękach azjatyckich turystów.
To był Vader, znany przewodnikom Humbak, który pojawia się tu o tej samej porze od 2 lat. Znamy już genealogię jego imienia, jego ogon nie ma charakterystycznego dla humbaków białego „footprintu”, stąd podejrzenie i jego ciemnej stronie mocy.
Gdy Vader zniknął w wodach zatoki, pojawiła się Nina. Jego mniejsza towarzyszka, z którą jest tu widywany, choć tym razem pływały osobno. Nina zdawała się spać, co w przypadku tych zwierząt jest bardzo specyficzną czynnością. Śpią tylko połową swojego mózgu, by druga połowa kontrolowała wynurzenia i nabieranie tlenu. Jej pojawianie się na powierzchni wody było zatem dość leniwe.
Widziałam te ssaki wielokrotnie, w różnych miejscach świata (Svalbard, Nowa Zelandia, Islandia) i … one nigdy nie przestają zachwycać. Moment gdy wynurzają się z odmętów toni jest zawsze momentem, gdy wstrzymuje oddech.
Orek wprawdzie nie było, niemniej obcowanie z tymi gigantami zaspokoiło potrzebę bliskości z islandzką fauną.
Spacer po Reykjaviku
Po powrocie na ląd wyruszyłyśmy na spacer ulicami Reykjaviku. Stolica Islandii, choć niewielka, tętni życiem i kulturą.
Pierwszym punktem naszego spaceru była Harpa – przepiękne centrum koncertowe, którego fasada ze szkła mieniła się w promieniach słońca. To miejsce doskonale oddaje nowoczesny charakter miasta.
Idąc nabrzeżem doszłyśmy do Sun Voyager, futurystycznej rzeźbie przedstawiającej łódź wikingów.
Na koniec skierowalysmy się ku Hallgrímskirkja, ikonicznej katedrze górującej nad Reykjavikiem. Jej monumentalna sylwetka, przypominająca bazaltowe kolumny, nieustannie robi ogromne wrażenie.
Ten pobyt uświadomił mi, że Reykjavik to najczęściej odwiedzana przeze mnie stolica Europy. Urzeka mnie jej kolor, nordycka surowość połączona z otwartością ludzi.
Wspólna podróż, niezapomniane wspomnienia
Nasza podróż tym samym dobiega końca. To było wspaniałych kilka dni w przedzimowej islandzkiej scenerii, w sprawdzonym już kobiecym gronie. Surowość krajobrazów, temperatura wulkanicznej lawy, emocje związane z zorzą polarną tańczącą na niebie, wiatr urywający głowy i obniżający temperaturę do niemal minus 20, a także dynamizm lodospadów i zamarzniętych rzek, to wszystko zostanie w nas na długo, choć pewnie w różnej kolejności :). O apetycie na więcej Islandii zimową porą nie wspominam, bo to oczywiste …