To pierwszy w historii naszego bloga wpis podsumowujący aktywność w nocy. Trudno bowiem przejść do porządku dziennego nad tym, co nocą zafundowało nam niebo. A zafundowało nam pełnowymiarowy spektakl zorzy polarnej, kiedy to już w zasadzie kładłyśmy się spać. Jeszcze ten jeden, ostatni papierosek Asi …
Oglądanie zorzy polarnej to dla mnie doświadczenie, które trudno opisać słowami – to chwila, kiedy natura przypomina, jak potężna i piękna potrafi być. Gdy pierwsze smugi zieleni zaczęły tańczyć na ciemnym, zimowym niebie, serce przyspieszyło, ale oddech niemal zamarł. Wszystkie poczułyśmy jednocześnie ekscytację i ogromny spokój – jakbyś na chwilę został świadkiem czegoś tajemniczego, niemal nadprzyrodzonego. W takim momencie wszystkie codzienne sprawy przestają mieć znaczenie, a ty stajesz się częścią czegoś większego. Zorza polarna wzbudziła zachwyt, wdzięczność i pokorę – to było jak osobisty prezent od wszechświata, którym nie sposób się nasycić.