- Magiczny Reykjanes
- Magiczny Reykjanes
- Erupcja wulkanicznych emocji
- Mroczny Snæfellsnes
- Taniec zorzy polarnej
- Islandzka odyseja po Snæfelsnes
- Sjáumst fljótlega Ísland
Islandia – kraj ognia i lodu – nigdy nie przestaje zachwycać. Dzisiaj udało nam się na krótko zanurzyć w klimacie Reykjavíku, podziwiać ikoniczny Hallgrímskirkja i pomnik Leifura Eiríkssona, spojrzeć z góry na gniew natury nad wybuchającym wulkanem na półwyspie Reykjanes oraz doświadczyć mrocznej drogi przez półwysep Snæfellsnes. Oto nasza dzisiejsza opowieść.
Reykjavík, Hallgrímskirkja i Leifur Eiríksson – śladami historii i kultury
Krótką podróż po Reykjavíku rozpoczęłyśmy od jednego z jego najbardziej rozpoznawalnych symboli – Hallgrímskirkja. Ten monumentalny kościół to nie tylko miejsce kultu, ale również dzieło architektoniczne inspirowane naturą Islandii. Fasada budynku przypomina bazaltowe kolumny, jakie można zobaczyć na wyspie, co sprawia, że idealnie wpisuje się w surowy krajobraz kraju. Niektórzy też mówią na niego „kościół rakieta” 🙂
Przed kościołem stoi pomnik Leifura Eiríkssona, znanego jako jednego z pierwszych Europejczyków, którzy dotarli do Ameryki Północnej, a który był postacią, którą poznałam wcześniej z serialu Wikingowie: Walhalla. Zobaczenie jego pomnika na żywo było jak spotkanie z legendą. Stojący dumnie Leifur, zwrócony ku nieznanemu, idealnie oddaje ducha odkrywców, który wciąż jest obecny w kulturze Islandii.
Lot helikopterem nad wybuchającym wulkanem na Reykjanes
Tego dnia czekała na nas jednak przygoda życia. Lot helikopterem nad wybuchającym wulkanem na półwyspie Reykjanes to doświadczenie, które trudno opisać słowami.
Wulkan kipiał energią – lawa płynęła jak rozżarzona rzeka, dym unosił się wysoko w powietrze, a wokół po Islandii pokrytej świeżą lawą. W 2021 roku widziałam wybuch wulkanu z poziomu ziemi, ale widok z góry jeszcze równie imponujący, gdyż pokazywał skalę, a jednocześnie tak samo wzbudzał szacunek wobec sił natury.
Nie sposób opisać uczucia, gdy patrzy się na ziemię w takiej formie – wulkan przypominał, że Islandia to kraj w ciągłym ruchu, pełen nieprzewidywalności i surowego piękna.
Mroczna podróż na półwysep Snæfellsnes
Na zakończenie dzisiejszego dnia wyruszyłyśmy na półwysep Snæfellsnes, który często nazywany jest „Islandią w miniaturze”. Droga wiodła przez surowe, niemal pustynne krajobrazy, które w świetle zmierzchu wydawały się jeszcze bardziej surowe.
Gdy zapadł kompletny zmrok, cała okolica nabrała mrocznego charakteru – oświetlone jedynie reflektorami samochodu, czułyśmy się jak na innej planecie. Mimo potwornego wiatru, zamarzniętych gorących źródeł, podróż była pełna uroku i doskonale oddawała ducha Islandii – nieokiełznanego, dzikiego i pełnego niespodzianek.
Snæfellsnes oferuje niezliczoną ilość krajobrazów: od czarnych plaż, przez majestatyczne góry, aż po wulkaniczne pola. To miejsce, które przyciąga swoją różnorodnością i tajemniczością. Pamiętam je z 2021 roku i mam nadzieję, że moje współtowarzyszki będą również zachwycone tym miejscem.