- Tallin czyli w sercu Estonii
- Jedziemy do Rygi 🙂
- Sentymentalne Wilno
Pomysł zwiedzenia Bałtyków narodził się w 2020 roku, jednak z uwagi na pandemiczne obostrzenia wtedy nam nie wyszło. Plan postanowiliśmy w związku z tym zrealizować w kolejnym roku, ale też się nie udało. Bałtyki 3.0 w majówkę 2023 były więc ostatnią szansą, jaką daliśmy tej destynacji.
Tym razem się udało. Późnym popołudniem, kiedy cała Polska wyjechała już na majówkę, my również ruszyliśmy naszym gangiem Bee Gees 4 (Asia, Mirka, Łukasz, ja) powiększonym o dodatkowy męski pierwiastek w postaci Łukasza W, a także w towarzystwie dwóch wspaniałych terierek, Fifi i Lumy.
Podróż kamperem do Tallina, estońskiej stolicy, będącej pierwszym punktem na mapie zwiedzania, w założeniu miała nam zająć dwa dni. Pierwszą noc spędziliśmy w Biebrzańskim Parku Krajobrazowym, gdzieś w okolicy Rajgrodu. Na drugą noc dojechaliśmy już do serca Estoni.
Zwiedzanie Tallina zaczynamy od wypicia dobrej kawy przy bramie Viru. Główną ulicą o tej samej nazwie dochodzimy do Placu Ratuszowego (jeśli nie liczyć przystanków w sklepach z estońskim rękodzielnictwem), na którym znajduje się gotycki budynek … ratusza (!) z ok. XV wieku z majestatyczną wieżą i licznymi zdobieniami. Na samym placu, pośród mnóstwa malowniczych kamienic znajduje się najstarsza w Europie apteka oraz w bezpośredniej bliskości, również gotycki XV-wieczny Dom Wielkiej Gildii. Jest tam także Kościół Świętego Ducha, będący najmniejszym obiektem sakralnym Tallina z początków XIV wieku, za to wyróżniającym się przepięknym publicznym zegarem na jednej z bocznych ścian budynku.
Oddalając się od Placu Ratuszowego ulicą Pikk mijamy zamkniętą ambasadę rosji, otoczoną prowizorycznym płotem oblepionym plakatami wołającymi o wolność Ukrainy. Tą ulicą dochodzimy do Trzech Sióstr (mających swój odpowiednik w Rydze w postaci Trzech Braci), gotyckich budynków ufundowanych onegdaj przez bogatego kupca swoich trzem córkom. Dziś to horrendalnie drogi hotel, niemniej nie sprawdziliśmy cen empirycznie, więc nie wiemy czy przyprawiłyby nas o zawał serca czy wyłącznie o gęsią skórkę.
Intensyfikujący się deszcz motywuje nas do szybszego zwiedzania centralnej części Muzeum Morskiego, które znajduje się przy słynnej Grubej Małgorzacie, baszcie, stanowiącej część średniowiecznych murów obronnych miasta, które Estończycy odbudowali po II Wojnie Światowej. W pobliżu budynku muzeum znajduje się również pomnik poświęcony 852 pasażerom promu Estonia, którzy w 1994 roku zakończyli swoje życie w wodach Zatoki Tallińskiej. Historię tej tragedii można dokładnie przestudiować w samym muzeum.
Po wyjściu z muzeum, rozochoceni słońcem, które zaczęło się przebijać przez deszczowe chmury, spacerujemy wzdłuż murów miejskich, zwiedzamy Kiek in de Kök (jedną z baszt murów miejskich, której się mocno dostało podczas wojen inflanckich), kierując się generalnie ku Toompea. Tam znajduje się bowiem Zamek Toompea wraz z basztą o wdzięcznej nazwie Wysoki Herman, jedynej, na której zawieszona jest estońska flaga.
Na wzgórzu Toompea podziwiać można również XIX wieczny Sobór Aleksandra Newskiego. Wybudowany, by propagować prawosławie, umacniać rosyjską dominację i rusyfikować Estończyków.
Na deser zostawiliśmy sobie oddaloną od centrum drugą część Muzeum Morskiego (Lennusadam), w którym wiele jest eksponatów pokazujących morską historię Estonii, ale najważniejszym zdecydowanie okręt podwodny Lembit. Co poniektórzy uczestnicy naszej wycieczki bardzo się tym podjarali 🙂
Tallin podobał nam się bardzo. To taki kulturowy tygiel, w którym widać wpływy wszystkich tych, którzy na przestrzeni wieków walczyli o dominację w regionie (Szwedów, Duńczyków, rosji, tej imeprialnej i komunistycznej).
Estonia to najmniejsze państwo Bałtyckie (1,3 mln miejszkańców), w którym 25% stanowią rosjanie (wskaźnik rośnie), z enklawami w ramach kraju (Narwa), gdzie ta mniejszość stanowi większość. Przyrost naturalny kraju nie pozostawia złudzeń, że za kilka setek lat język estoński będzie tylko kolejnym wymarłym językiem z grupy bałtycko-słowiańskiej. A szkoda, bo Estończycy wydają się niezwykle sympatyczni i byłoby mi przykro, gdyby zostali tylko wspomnieniem.
Opuszczamy niespiesznie Tallin, by udać się w kierunku Łotwy, na eksplorację kolejnej bałtyckiej stolicy.