- Christchurch czyli już w kraju Władcy Pierścieni
- Pierwsze spotkania z nowozelandzką naturą
- Doliny Alp Południowych
- Na nowozelandzkich drogach …
- Nie dla nas Kepler Track
- Nad Jeziorem Wakatipu
- Glacier Burn Track
- Zwiastuny końca wakacji …
- Pod górkę i z górki, z wodą w tle …
- Dojeżdżamy do Rohanu …
- Krajobrazowy zawrót głowy…
- Naleśniki w Punakaiki i meszki w Rotoriti
- Jesteśmy Winni …
- Wschodnie wybrzeże i jego natura
- „Delfiny rozbiły system …”
- Wellington czyli już na Wyspie Północnej
- Tongariro Alpine Crossing
- Nad jeziorem Taupo, gdzie kradną jaja …
- Gorąca haka …
- Bez mydła nie pójdzie …
- Hobbiton czyli „Tam i z powrotem” …
- Piha czyli hawajski zakątek Nowej Zelandii
- Ka Kite Aoteroa!
- Aoteroa Nowa Zelandia – podsumowanie i porady praktyczne
Opuszczamy dziś Christchurch i zmierzamy w kierunku Ka Tiritiri O Te Moana czyli Alp Południowych, w których króluje najwyższa góra Nowej Zelandii, Mt Cook ze swoimi 3724 metrami n.p.m.
Droga długa (prawie 300 km), ale prosta. Od Geraldine zaczyna się malownicza sceneria po obu stronach jednopasmowej autostrady, albowiem wjeżdżamy już w pagórkowaty krajobraz, który za chwilę zmienia się w górski. Zielone, pofałdowane pastwiska przypominają Szkocję lub … Sudety w maju. Liczne stada białych owiec z czarnymi mordkami pięknie kontrastują na trawiastym tle.
Pierwszy dłuższy postój robimy w Lake Tekapo. Gdy wyjeżdżamy zza góry, naszym oczom ukazuje się taki oto widoczek. Turkusowe jezioro, fioletowo-różowo-niebiesko-waniliowe pola łubinów, a w tle Alpy Południowe, których szczyty pokryte są wciąż śnieżną czapą. Teraz zrozumiałam, co wcześniej mówili do mnie inni. Nowa Zelandia to głównie przyroda …
Spacerujemy między alejkami łubinów, podziwiamy mały ale uroczy kościółek Dobrego Pasterza, zbudowany przez ojców założycieli w 1935 roku, ale nade wszystko upajamy się obiecującym widokiem gór na horyzoncie.
Lake Tekapo słynie z obserwacji nieba. Dla zainteresowanych została zbudowana edukacyjna ścieżka, którą idzie się od Słońca w kierunku Plutona, który jest zlokalizowany tuż przy obserwatorium. Po zdjęciach widzimy, że w noce, kiedy niebo jest czyste, można faktycznie zobaczyć konstelacje widziane tylko z półkuli południowej. My niestety nie zostajemy tu na noc, gdyż czeka na nas Twizel.
Po drodze zatrzymujemy się jeszcze na południowym cyplu jeziora Pukaki, skąd rozpościera się malowniczy widok na Mt Cook. Góra o pięknym kształcie, o przyzwoitej wysokości i dość trudna do zdobycia, zważywszy także na dość trudne warunki atmosferyczne, które tu zazwyczaj panują. Nie mamy ambicji się na nią wspiąć, niemniej zdecydowanie zbadamy szlaki w jej otoczeniu. Już jutro 🙂
Do Twizel dojeżdżamy ok. 16.00. Meldujemy się w motelu, a potem zwiedzamy miasto, co zajmuje nam około 30 minut, z zakupami turystycznymi włącznie. I dalej testujemy nowozelandzkie Rieslingi 🙂