- Astana – miasto wyrosłe na stepie
- Się szwędanie po Astanie
- Ostre wejście w Tien Szan Północny
- Słoneczna Polana czyli kolejna zimna noc …
- Jak dobrze gdy to Przewodnik nosi plecak 🙂
- Przełęcz Turystów czyli My na 4000 metrów 😉
- Pobudka z widokiem na Kirgistan
- Ze wspomnień Młodego 🙂
- Ałmaty czyli dwumilionowe rozczarowanie 🙁
- Big Ałmaty Peak wciąż do zdobycia
- Zachód słońca ze wzgórza Aktau
- Zdradliwe i upalne „Śpiewające wydmy” Kazachstanu
- Kanionami Kazachstan stoi …
- Niespodziewany trekking nad Jeziora Kolsay
- Przez góry i stepy Kazachstanu
- Ałmaty i kolejna odsłona miasta
- Big Almaty Peak zdobyty 🙂
- Powtórka z rozrywki, ale … w znakomitym towarzystwie 🙂
- Piknik nad jeziorem Kolsay
- Ostatnia odsłona Ałmat …
- Zamykamy kartę Kazachstanu … Astaną!
- Wspomnienia z Kazachstanu
- Kazakhstan 2019 – practical tips
Wczorajszy jet lag szybko położył nas do łóżek. Ja wprawdzie budziłam się co dwie godziny, ale na szczęście dość szybko odpływała w objęcia Morfeusza, więc obudziłam się wyspana. Rafała nie można było dobudzić, a Łukasz też swoje pomarudził 🙂 Po śniadaniu wyszliśmy na pierwszy spacer …
Gwiazda Śmierci, Nur Alem czy Muzeum Energetyki to nasza pierwsza destynacja. Po drodze mijamy okazały budynek z salą baletową oraz aleje bohaterów, gdzie ślad po sobie zostawił Thor, Superman, Kapitan Ameryce i … Batman! Naturalnie Rafał przypozował przy każdym z symboli, a ja uważam, że najbardziej mu do twarzy z tarczą Kapitana Ameryki 🙂
Nur Alem został zaprezentowany światu podczas EXPO 2017 i został okrzyknięty przez masowe media nowym symbolem miasta. 8-piętrowy budynek w kształcie kuli faktycznie robi niebywałe wrażenie i jest jak magnes przyciągający zewsząd zbłąkanych turystów.
Po tym krótkim porannym spacerze wróciliśmy do hotelu, by się spakować i wymeldować, a następnie taksówką – by nie fundować stopom kolejnego nadwyrężenia spacerem – udaliśmy się w kierunku synagogi Beit Racheli. Ta, zbudowana w 2004 roku, jest największą synagogą Azji Centralnej. Niestety wnętrza były zamknięte, ale miły pan z ochrony wpuścił mnie na teren bym mogła zrobić kilka zdjęć z zewnątrz.
Kolejnym punktem na trasie naszego spaceru pt. „Przez religie świata”, był prawosławny Sobór Zaśnięcia Matki Boskiej, budowany od 2004 roku, a oddany do użytku dopiero w 2010 roku. Jego złote kopuły błyszczą się z daleka, a biało niebieski koloryt obiektu wspaniałe kontrastuje z tym złotem.
Niestety tu również nie weszliśmy do środka, albowiem odbywały się akurat jakieś modły, a ja nie chciałam zwracać uwagi swoimi krótkimi spodenkami.
Ostatni w kolejce był islamski meczet Hazrat Sułtan czyli meczet Świętego Sułtana. Jak tylko go zobaczyłam, uświadomiłam sobie, że ten wczorajszy nie jest ani największy ani najpiękniejszy. Ten zwalił mnie z nóg. Bogata roślinna ornamentyka, skromność zdobień i kolorów. Naprawdę poczułam się dobrze przebywając w tym miejscu. Czułam podziw, spokój i harmonię…
Ogromne wnętrze również zrobiło niebagatelne wrażenie. Odziana w szatę, w której wyglądałam jak Volturri z serii filmów o wampirach, ale trzeba uszanować zwyczaje innych religii jeśli chce się je eksplorować. Ogromne przestrzenie, które mogą pomieścić 5 tysięcy wierzących, a w sumie 10 tysięcy ludzi jednocześnie. Harmonizujące kolory i cisza.
Po wyjściu z meczetu, udaliśmy się w kierunku Muzeum Zgody i Pojednania, którego bryła do złudzenia przypomina paryski Luwr. 75 metrów wysoka, 28 tysięcy metrów kwadratowych powierzchni, zaprojektowana przez Normana Fostera, posiada windy, które poruszają się pod kątem 60 stopni. Miejsce z przeznaczeniem na Kongresy Religijne, które odbywają się co 3 lata, a Nur Sułtan miał zaszczyt zorganizować już 4 z nich. Goszczą na nich najważniejsze persony reprezentujące wszystkie religie świata, a jedynym celem jest pokój i pojednanie świata. Piękna idea, tylko z wykonaniem coraz trudniej 🙁
Podczas tej wizyty poznaliśmy parę Czechów, którzy 3 miesiące temu rzucili robotę, kupili kamera i będą przemierzać świat jeszcze przez kolejne 9 miesięcy. Naprawdę ludzie tak robią?! 🙂
Dalej przeszliśmy parkiem w kierunku mostu, którym przekroczyliśmy rzekę Iszym i skierowaliśmy się ku Ak Orda, czyli Pałacowi Prezydenckiemu, który lokalni porównują (lub chcą porównywać) do Białego Domu. Po drodze minęliśmy futurystyczny Concert Hall, gdzie widać inspiracje budynkiem opery w Sydney, gigantyczną siedzibę Parlamentu Kazachstanu i wkroczyliśmy na teren Bulwaru Nurzahol, który z jednej strony wieńczył właśnie Pałac Prezedencki, a z drugiej Chan Szatyr.
Wymieniwszy kilka niepozornych spojrzeń z wojskową ochroną, która zdawała się nas kompletnie ignorować, poszliśmy dalej, by znaleść porządne miejsce na obiad i odpoczynek. Lokalny Erzmann przyjemnie chłodził rozgrzane gardło.
Po obiedzie przerwa techniczna na wizytę w Asia Parku, by spróbować uruchomić nasz ruter, niestety bezskutecznie. Karta SIM działa tylko w telefonie 🙁 Lokalnym Uberem wracamy do hotelu, by zabrać nasze manatki i pojechać na dworzec kolejowy Nur Sułtan 1, skąd o 21.13 odjedziemy w kierunku Ałmaty. Przemierzymy ponad 1300 km stepu przez 14 godzin. Podobno było to marzenie Rafała … Zobaczymy jutro czy warto było 🙂
Komentarze (3)
ja rozumiem ze jedzie sie po to, zeby sie odciac od wszystkiego, ale nie odzywanie sie od 4 dni to lekkie przegiecie 😛
Braciszku żyjemy 😉 Też Cię kocham 🙂
P{opieram !!!