Wracamy w góry po ponad miesięcznej nieobecności. Hurrrrraaaaa!!!
Kostka Łukasza dostarczyła nam niemałych emocji. Balansowaliśmy niebezpiecznie nad koniecznością operacji, zweryfikowała na „nie”gruzińskie plany górskie co niechybnie ucieszyło nasze mamy i mojego szefa, pokrzyżowała urlopy naszym przyjaciołom, ale teraz musi się sprawdzić w Pieninach.
Uznaliśmy, że Trzy Korony, Sokolica i Wysoka to piękny tryptyk, godny naszego powrotu. Najpierw jednak trzeba dojechać. Na szczęście „cała Warszawa” wyjechała w środę lub czwartek rano, wiec wyjazd o 13.30 był w punkt. 5 godzin później meldujemy się w Niedzicy. Oczywiście, Kraków próbował nas zatrzymać gigantyczną ulewą i burzą z piorunami, do tego stopnia, że przez chwile straciłam panowanie nad kierownicą, ale nie poddaliśmy się.
Miejscem docelowym jest na dzisiaj kompleks Polana Sosny, zanim jednak tam docieramy, robimy sobie krótki spacer po okolicy zamku w Niedzicy i zapory na Jeziorze Czorsztyńskim. Zamek Dunajec, bo to jego oficjalna nazwa, został wybudowany w pierwszej połowie XIV wieku jako fortyfikacja obronna broniąca północnej granicy Węgier. Zresztą w tych rękach pozostawał z grubsza do końca II wojny światowej. Dziś część pomieszczeń stanowi muzeum, a część jest komercyjnie wynajmowana na pokoje gościnne i sale konferencyjne.
Nad nami piękne słońce i ciemnogranatowe chmury zwiastujące nieuchronną burzę. Łukasz przypomniał sobie, że to tutaj, w okolicy tamy, po raz pierwszy przekroczył granice państwa polskiego i wszedł na teren ówczesnej Czechosłowacji. Ja też lubiłam kolonie w rejonie południowym, albowiem miałam możliwość skosztowania zagranicznych słodyczy jak skittles 🙂
Po zameldowaniu uzupełniamy zapasy płynów, bo nic nie robi tak dobre na zakwasy po pięciogodzinnej jeździe jak bursztynowy płyn z widokiem na zamek i jezioro 🙂