- Kreta – dzień pierwszy
- Kreta – dzień drugi
- Kreta – dzień trzeci
- Kreta – dzień czwarty
- Twierdza Spinalongi
- Grecki tatuaż na całe życie
- Dać nura w śródziemnym morzu
Dzień minął leniwie na plaży. Kąpaliśmy się w morzu, a w zasadzie zmagaliśmy się z wielkimi falami. Zdecydowaliśmy się też na nurkowanie, a Łukasz również na tatuaż. Sporo czasu rozmawialiśmy też z Nektariusem, który otwierał nam oczy i usta kolejnymi opowieściami o trudnych narodzinach greckiego kapitalizmu, ostatecznie doprowadzając do załamania się klasy średniej stanowiącej o rozwoju i do stworzenia oligarchii. Wszystko pod przykrywką demokracji. Ludzie dzisiaj pikietują w Atenach od 27 dni, burząc się przeciwko zmianom, które wprowadza rząd łamiąc tym samym umowy społeczne zawierane z tymi, którzy rozpoczęli już życie zawodowe.
Ok 18.00 wróciliśmy do hotelu, wzięliśmy szybki prysznic i po wizycie kontrolnej u lekarza, poszliśmy na kolację. Następnie czekała na nas beach party. W praktyce było to bitch party, biorąc pod uwagę cel, z jakim przyszło tu 90% ludzi. Przyznaję, sposób podawania alkoholu był interesujący (wlewanie do gardła jednocześnie tequili i soku z limonki), ale to wszystko co tam mi się podobało. Łukaszowi z pewnością mogły się jeszcze podobać na wpół rozebrane panny, ale szybkość z jaką nawiązywały bliskie relacje, zdecydowanie mniej. Serwowane souvlaki było zrobione z czegoś niejadalnego, dlatego mimo czasu oczekiwania na ten smakołyk, wrzuciliśmy go do wody wykorzystując uwagę wszystkich skupioną na grach (jedną z konkurencji była ilość wypitego alkoholu). Następnie wymknęliśmy się z imprezy i opuściliśmy ten grecki przybytek rozkoszy. Wieczór skończyliśmy w hotelowym barze, jednak po 3 drinkach zwyczajnie się poddaliśmy.