Dzień zaczęliśmy od śniadania, podczas którego po raz pierwszy dało o sobie znać zapalenie pęcherz, choć jeszcze pozostało to nieuświadomione. Dlatego wyjechaliśmy w trasę, do Knossos i Fajstos czyli miejsc, które wiele znaczą dla filologa klasycznego.
Ok. 9 odebraliśmy auto, choć wciąż nie to które zarezerwowaliśmy. POnieważ nie była to nasza wina, z miną sugerującą słuszność posunięcia odebraliśmy auto wyższej klasy – Fiat Grande Punto (ale bardziej mu do punto niż grande). Auto, które w zamyśle twórców miało być autem sportowym, wolne było jednak w tej wersji o wszelkich elementów, które stanowią o sportowych charakterze auta.
Dojechaliśmy szczęśliwie do Knossos. Gorąc, kolejka do kasy oraz poczucie, że pęcherz nie żartował i że sytuacja się pogarsza. Kompleks pałacowy był ogromny, w przeważnej części składający się z ruin, w tym niektórych odrestaurowanych. Niestety masakryczna ilość turystów zniechęcała do długiego zwiedzania, a nieustanne i popogłębiające się parcie na pęcherz nie poprawiało samopoczucia. Łukasz nie wiedział jeszcze wówczas, co mi dolega, podejrzewając jakiegoś focha z niewiadomego powodu. Przy kawie wyjawiłam mój sekret. Jak zwykle, spotkałam się z jego zrozumieniem. Od tego momentu non stop i piłam i sikałam na zmianę.Możnaby zaryzykować stwierdzenie, że historia tego dnia to podróż szlakiem toalet wzdłuż kreteńskich wybrzeży.
Po Knossos było Fajstos. Mniejsze, malowniczo położone, bardziej kompaktowe i … dużo mniej turystów. To wszystko sprawiło, że czułam się tu o wiele lepiej niż w Knossos.
Stamtąd prosto do Matali, urokliwej plaży położonej w jeszcze bardziej urokliwej zatoczce, między skałami, z których jedna przypomina mocno ser szwajcarski podziurawiony licznymi komnatami wykutymi w skale. Piasek plaży był piekielnie gorący. Przejście 20m na boso było nie lada wyczynem. Woda krystaliczna, choć niezbyt czysta. Fale wyrzucały farfocle, których nie chcieliśmy dotykać żadną częścią naszego ciała.
Niestety dolegliwości pęcherzowe zmusiły nas do szybszego powrotu. I w zasadzie dobrze się stało. 0 19.00 w hotelu przyjmował lekarz. Wcześniej jednak po raz pierwszy badaliśmy zakres i jakość usług w ramach zawartych ubezpieczeń. Europejskie kontra Europe Assistance. I o ile w Europejskim skonkludowano rozmowę pytaniem „czy mam może do pani zamówić lekarza?!”, o tyle w tym drugim udzielono mi rzetelnych informacji i polecono zadzwonić z kliniki, której adres mi zresztą podano. Udaliśmy się tam po kolacji. Przeprowadzono liczne badania i testy i przepisano właściwy antybiotyk. Byłam pod wrażeniem sprawności, zaangażowania i podejścia lekarzy do pacjenta, którego potraktowano jak człowieka. O 21 byłam już po pierwszej dawce antybiotyku. Potem poszliśmy odebrać właściwe auto. A tu niespodzianka. Nasze auto wciąż nie gotowe, zaproszono nas za 40 minut. I tu moje nerwy puściły. Pozwoliłam sobie zebrać swoje opinie na ich temat, podejścia do klientów, wykrzyczeć, że moim celem podróży na Kretę nie są liczne wizyty w wypożyczalni samochodów, które rujnują nasze plany wypoczynkowe. Efekt był taki, że sami pojechaliśmy odebrać auto z niedalekiego garażu. Po całej akcji, pojechaliśmy do centrum Chersonissos na spacer. Jednak emocje z tego dnia z nami wygrały i ok. 23 wróciliśmy do hotelu.