Obudził nas sms od Brata, który przesłał urodzinowe zdjęcie Marcelka kończącego dziś roczek. Po śniadaniu, na które schodziliśmy z ręcznikami, by ze wstydem wziąć udział w okupacji leżaków, udaliśmy się na basen i tam spędziliśmy dzień wygrzewając nasze trzydziestoparoletnie ciałka, kąpiąc się, opalając i upajając lokalnymi alko na zmianę. Zaplanowaliśny też trasę podróży wtorkowo-środowej dokonawszy uprzednio rezerwacji auta. Wówczas nie przeczuwaliśmy jeszcze jakich wrażeń dostarczy nam firma Toprent Car.
Kolacja okazała się kolejnym posiłkiem bez rewelacji, mimo iż ja naprawdę nie mam bóg wie jakich wymagań. Po kolacji natomiast wybraliśmy się na spacer nowo odkrytą promenadą, której architektura bardzo pozytywnie nas zaksoczyła. Każdy element zdawał się być staraniie przemyślany. W kanjpce z widokiem na morze usiedliśmy na piwko miło gawędząc o tych skrawkach wolnego czasu jaki możemy sobie teraz poświęcać. Na te swobodn rozmowy o życiu na ogół brakuje nam czasu. Po powrocie do hotelu postanowiliśmy iść do baru na jednego tylko drinka. Skończyło się na tańcach na barze, przyjaźni z barmanem Nikolasem i przetrąceniu 10% wakacyjnego budżetu. Dobrze, że podobno nie śpiewałam. Zakończyliśmy naszą imprezę ok 2 nad ranem i już wtedy przeczuwaliśmy, że śniadanie ma szansę nas ominąć.